Straż Graniczna 1928 - 1939 - Ludwik Urbaniak

Epizod z Swornychgaci, czyli zapomniany dowódca placówki

 w środku komisarz kociatkiewicz z prawej strony ludwik urbaniak

Zdj.1 W środku komisarz Kociatkiewicz z prawej strony Ludwik Urbaniak. Własność Henryk Urbaniak.

Był to epizod z pozoru przypadkowy, jednak pokazał, że spotkania z historią mogą zaskakiwać, a zapomniane fakty i ludzie niejako podświadomie potrafią upomnieć się o pamięć.

Trzeci dzień odbywających się w Swornegaciach rokrocznych spotkań na Gochach ( 23 - 25 listopada 2012 )rozpoczął się mszą świętą w miejscowym kościele, w tym samym, w którym w godzinach rannych 1-go września 1939 modlili się żołnierze ON i strażnicy graniczni Komisariatu Straży Granicznej Konarzyny. Pewnie niejeden z uczestników Spotkań wspomniał w swojej modlitwie tych w większości nieznanych dziś obrońców Ojczyzny. Nie powinno to dziwić, gdyż Spotkania poświęcone były Straży Granicznej na Gochach, gdzie znajdowały się trzy komisariaty Inspektoratu Granicznego Chojnice wraz z podległymi placówkami. Ich dzieje przedstawiono w poprzednich dwóch dniach Spotkań. Mówiono o organizacji, trudach służby i indywidualnych losach strażników. Na cmentarzu w Konarzynach i podczas objazdu wzdłuż dawnej granicy oddano cześć tym, co w służbie Polsce i walce o jej wolność stracili życie.

Po mszy i po zapoznaniu się z historią kościoła, o której oprowadzając po świątyni mówił proboszcz miejscowej parafii, wszyscy wyszli na zewnątrz, gdzie krótką informację o sołectwie przedstawił sołtys tej najsłynniejszej wsi na Kaszubach – p. Grzegorz Wiśniewski. Było pochmurno, zimno, więc większość szybko odeszła do budynku miejscowej szkoły, by wziąć udział w dalszych zaplanowanych spotkaniowych przedsięwzięciach. Gdy zostały pojedyncze osoby, wtedy odezwał się jeden ze stojących mieszkańców wsi, nazywany sołtysem (był nim w poprzednich latach), i powiedział : „Mój ojciec był strażnikiem w Konarzynach”. Wtedy spytałem – „A jak się nazywał?” „ Urbaniak” – odpowiedział starszy mężczyzna. „To pana ojciec zachorował na serce i musiał ze straży odejść ?”– spytałem. „ Nie, nie, ojciec był bardzo dobrego zdrowia” – padła odpowiedź . „Niech pan poczeka”– powiedziałem i poszedłem do samochodu po zeszyt z notatkami jakie zrobiłem w Centralnym Archiwum Straży Granicznej w Szczecinie. W tym czasie rozmowa przeniosła się do pobliskiego lokaliku, gdzie było ciepło. Gdy wszedłem, było gwarno i miejscowi żartowali sobie z dawnego sołtysa. Minęło kilka minut i w zeszycie znalazłem zapisany życiorys ojca p. Urbaniaka - ojca. Zacząłem go czytać: Urbaniak Ludwik, ur. 04.08.1895 w Sokolnikach powiat Września, jako syn Stanisława i Wiktorii zd. Gawlak. Przodownik SG i sierżant WP. Rodzice mieszkali w m. Kaczanowo pow. Września. Ukończył jednoklasową szkołę powszechną w Borzykowie pow. Września, w której uczył się od 31.04.1902 do 31.03.1910. Do szesnastego roku życia pracował w domu. Potem wyjechał do Nadrenii, gdzie podjął pracę w kopalni i stał się górnikiem. Do armii niemieckiej wcielony został 12.10. 1913, służył w 57 pułku piechoty. Tu zastała go wojna światowa, w której brał czynny udział. 03.10.1917 dostał się do niewoli angielskiej… – po tych pierwszych przeczytanych zdaniach zapanowała cisza. - …11.07.1918 wstąpił jako ochotnik do armii polskiej we Francji – kontynuowałem. Początkowo do 03.10.1918 przebywał w Lille - Legion, następnie skierowany został do szkoły podoficerskiej w St. Quentin, gdzie zameldował się 04.10.1918. Od 16.12.1918 był instruktorem w obozie szkoleniowym. 25.05.1919 został dowódcą plutonu w 3 kompanii kartaczy 19 pułku strzelców polskich. W 1919 przybył wraz z pułkiem do Polski. We wrześniu1919 , w wyniku połączenia Armii Polskiej we Francji z Wojskiem Polskim w kraju, pułk zmienił nazwę na 143 Pułk Strzelców Kresowych a od 01.03.1920 na 4 Pułk Strzelców Podhalańskich. W tym czasie dowódcami pułku byli ppłk franc. Pouech (26 V – 14 IX 1919) i Mieczysław Boruta Spiechowicz. Brał udział w walkach z Ukraińcami i z bolszewikami (15 X 1919 – VII 1920). 20.05.1920 został bezterminowo urlopowany. Od 19.07.1920 był dowódcą plutonu w 3 kompanii batalionu zapasowego 68 pp. W listopadzie 1920 został zwolniony ze służby wojskowej. Chciał zostać kupcem i w Poznaniu zapisał się do prywatnej szkoły p. Bogdana „Akademii Buchalterii” i na kurs szkoły handlowej Preissa . Nie wytrzymał jednak w swoim postanowieniu i 23.08.1921 napisał wniosek o przyjęcie do służby w Straży Celnej. Rozpatrzono go pozytywnie. Dnia 28.10.1921 zameldował się na kurs przygotowawczy Straży Celnej w Wieleniu, ukończył go 11.01.1922. W latach 12.01.1922 – 31.12.1923 służył jako strażnik próbny w Placówce Straży Celnej Brzeźno.

przod.l.urbaniak. zdj. ze zbiorów k.tyborskiego

Zdj.2 Przod.L.Urbaniak. Zdj. Ze zbiorów K.Tyborskiego

W tym czasie, 25.04.1922, ożenił się z Zuzanną Łącką, córką gospodarza w Łąkiem i Cecylii z. d. Myszka. Mieli trzech synów: Czesława (ur.05.07.1923), Walentego (14.02.1926), Henryka (31.05. 1928) i jedną córkę – Teresę Bolesławę (19.04.1935). W dniu 02.07.1923 złożył przysięgę urzędniczą, świadkiem był Ignacy Markowski. 03.09.1923 wysłał wniosek do Dyrekcji Ceł o zwolnienie ze służby z dniem 01.10.1923, ponieważ jak napisał „…nie mam zamiaru przy Straży Celnej pozostać”. Jednak 10.09.1923 zmienił zdanie i przepraszał za pochopną decyzję, przyznając, że napisał to z nierozwagą. Okazało się, że były strażnik Gruszka wyjechał do Francji i tam podjął pracę w kopalni, przysyłał listy do kolegów z Komisariatu w Brzeźnie zachwalał w nich zarobki i życie we Francji, jednocześnie namawiał, by zrobili tak samo, rezygnowali ze służby i przyjechali do Francji. Urbaniak przyznał, że postąpił nierozważnie i żałuje tego. 14.09.1923 prosił Dyrekcję Ceł o ponowne przyjęcie do służby. Rozpatrzono to pozytywnie i podjęta już decyzja zwolnienia została odwołana.. Od 01.01.1924 do 31.06.1925 był etatowym strażnikiem celnym nr służbowy 2168. Awans na starszego strażnika ( gr. XII szczebel A ) otrzymał 01.07. 1925, od tego dnia był zastępcą kierownika Placówki Brzeźno. Trzy lata później, 01.04. 1928 r., przeniesiony został na podobne stanowisko do Placówki I Linii Konarzyny. Podczas tworzenia struktur Straży Granicznej (powstała z Straży Celnej) 23.08.1928 złożył prośbę o przeniesienie go na strażnika granicznego, co też uczyniono dn.10.07.1928. Otrzymał nowy nr służbowy 2703. Dnia 01.07.1929 awansował na przodownika SG (gr. XI szczebel A). W dniach 08.09.1930 – 25.10.1930 uczestniczył w kursie przeszkolenia kierowników placówek II Linii, ukończył go z wynikiem pozytywnym.

h urbaniak i a szutowicz

Zdj.3 Z lewej strony p. Henryk Urbaniak. Wieloletni sołtys m. Swornegacie. Własność Maria Rogenbuk.

Był też od 01.12.1932 do 30.11.1933 słuchaczem I kursu nauki obywatelskiej Powszechnego Uniwersytetu Korespondencyjnego. 01.02.1934 sklasyfikowany został do IX grupy uposażenia, szczebel A. Rozkazem pomorskiego Inspektoratu Okręgowego SG Nr.2131 pkt. III z 08.01.1934 zatwierdzony został jako pełniący obowiązki kierownika Placówki I Linii Konarzyny. Także z wynikiem pomyślnym ukończył III Kurs przeszkolenia kierowników placówek. Odbył się on w Centrum Szkolenia Straży Granicznej w Rawie Ruskiej od 18.08 – 23.12.1935. Kierownictwo Placówki I Linii Konarzyny jako p.o. objął ponownie 24.12.1935.Na tym stanowisku odpowiadał za odcinek graniczny, który ciągnął się „od kamienia granicznego C-336 przez las państwowy do rozwidlenia dróg Żychce – Binduga – Popielewo, dalej skrajem lasu do leśniczówki Żychce włącznie, dalej do szosy bytowskiej; szosą przez m. Zielona Huta wyłącznie, drogą Zielona Huta, Chocinskimłyn wyłącznie, drogą do m. Małeswornegacie wyłącznie, drogą do leśniczówki Borne włącznie i dalej rzeka Brdą do kamienia gran.D-006 ” ( pisownia oryginalna z lat 30-tych ). W 1935 stan osobowy placówki przedstawiał się następująco : przod. Urbaniak Ludwik – kierownik placówki, st. str. Janiak Nikodem – za-ca kierownika, st. str. Polak Ignacy – przodownik psa oraz strażnicy: str. Graczyk Antoni, str. Musiał Tomasz , str. Moczadło Jan, st.st. Rozmarynowski Kazimierz, str. Saja Stanisław, st. str. Stanisławski Jan, st. str. Tocha Józef , str. Zyber Wiesław.

W skutek choroby serca, która objawiła się szczególnie mocno w dniach 15.09.–14.10.1937, zdał dnia 01.11.1937 stanowisko kierownika Placówki I linii i Konarzyny. Na jego następcę wyznaczono Antoniego Michalskiego. Urbaniak Ludwik został skierowany na komisję lekarską, która 10.12.1937 orzekła jego niezdolność do służby. – „Widzi pan, miałem rację,

a jednak była choroba” – rzekłem i zacząłem czytać dalej. - W stan spoczynku przeszedł 28.02.1938. Rozkaz o zwolnieniu podpisał Kierownik IOSG, nadinspektor Bacz. W corocznym opiniowaniu przez przełożonych otrzymywał oceny bardzo dobre i tylko kilka razy dobre. W opinii służbowej z 1931 napisano „Moralnie prowadzi się bardzo dobrze. Oszczędny, dobry patriota, zaufania godny, zdyscyplinowany koleżeński, taktowny wobec przełożonych, energiczny. Fizycznie rozwinięty bardzo dobrze, silny, zdrowy. Zdolności organizacyjne dość dobre, z zadań wywiązuje się zadowalająco. Zdolności kierownicze bardzo dobre”. 06.01.1936 do ocenionej na ocenę dobrą opinii służbowej za 1935 kierownik Inspektoratu Granicznego Chojnice, nadkomisarz Wł. Słoka, dopisał „Solidny, lojalny kierownik placówki, godny zaufania. Wartościowy podoficer i kierownik placówki.” Gdy zakończyłem czytanie, było cicho, wtem ktoś powiedział: „Sołtysie, mieliście ojca bohatera”.

Po jakimś czasie zadzwoniłem do p. Henryka Urbaniaka i wysłuchałem dalszych dziejów kierownika Placówki Konarzyny i jego rodziny. Ludwik Urbaniak po odejściu ze Straży Granicznej wyprowadził się z siedziby placówki. Budynku tego nie ma, gdyż w czasie działań wojennych w 1945 został trafiony pociskiem. Był to jedyny dom zniszczony w czasie wojny w Konarzynach. Rodzina Urbaniaków zamieszkała w gospodarstwie zakupionym po parcelacji majątku w Żychcach. Mieli 9 ha ziemi. Przyszła wojna, Ludwik Urbaniak związał się   z Gryfem Pomorskim, 20.06.1943 jego dom został otoczony przez Niemców. Został aresztowany i sadzony w KL Stuthoff. Podczas słynnego marszu śmierci zginął w miejscowości Nawcz koło Lęborka. Tam też został pochowany i spoczywa na miejscowym cmentarzu wśród ofiar tego marszu.

Gospodarkę prowadziła żona, zmarła na raka w wieku 57 lat, grób jej znajduje się w Chojnicach. Najstarszy syn w wyniku typowych w tamtym czasie polskich losów znalazł się na Zachodzie w obozie roboczym zajmującym się kopaniem rowów, transzei itp. zapór, uciekł do Amerykanów; przyjęty został do Wojska Polskiego, trafił na front i został ranny na terenie Niemiec. Po pobycie w Anglii wyjechał do USA i zamieszkał w Las Vegas. Znalazł pracę w kasynie i osiągnął tam sukces. Średni syn był na robotach w Niemczech, wrócił do Polski, gospodarzył z matką na ojcowiźnie, po jakimś czasie wyjechał do Niemiec i tam pozostał. Obecnie jest inwalidą, jeździ na wózku, mieszka w tamtejszym domu opieki. Siostra ukończyła szkołę średnią, pracowała w tuczarni jako księgowa, potem zajęła się rodziną. Mieszka w Chojnicach. Pan Henryk Urbaniak zdobył zawód kowala i ślusarza, pracował na maszynach w melioracji. W latach 60-tych przez 2 lub 3 kadencje był sołtysem w Swornegaciach. Ożenił się z panną Bazylią Noga, mieszkanką tej wsi. Żona była wieloletnim sekretarzem Gromadzkiej Rady Narodowej.

                                                                                                                 Andrzej Szutowicz

 

Źródła

Opis służbowy. Ludwik Urbaniak. Archiwum Straży Granicznej Szczecin

Zdjęcia:

1. W środku komisarz Kociatkiewicz z prawej strony Ludwik Urbaniak. Własność Henryk Urbaniak.

Z lewej strony p. Henryk Urbaniak. Wieloletni sołtys m. Swornegacie. Własność Maria Rogenbuk.




                                              

© 2020 Straż Graniczna 1928 - 1939