Straż Graniczna 1928 - 1939 - Stanisław Wójcik

TRAGICZNY STRAŻNIK

Komisariat SG Brzeźno miał także w swojej historii momenty drastyczne. Służba w Straży Granicznej jak każda posada państwowa umożliwiała stabilne życie połączone z pozycją społeczną jaką dawał mundur funkcjonariusza państwowego. Kandydaci do służby w SG byli dokładnie weryfikowani. sprawdzano ich przeszłość, zbierano opinie środowiskowe. Dopiero po pozytywnym sprawdzeniu tych warunków kandydat mógł być zakwalifikowany. Chętnych było dużo dlatego nierzadko korzystano z stawiennictwa znaczących osób co było szczególnie widoczne przy rozpatrywaniu kandydatów na stanowiska oficerskie. Dochodziło do takich sytuacji ,że oficerowie rezerwy podpisywali zobowiązania iż po przyjęciu do SG nie będą sobie rościć prawa do stanowisk oficerskich. Takim przykładem jest Rudolf Gruszka , który będąc ppor .rez miał stopień starszego strażnika granicznego. W 1935 r. był w Brzeźnie wypadek , który ukazał ,że sito weryfikacyjne bywało dziurawe. Stało się to za sprawą Stanisława Wójcika , który strażnikiem opatrznie został 01.07.1935 r. i otrzymał przydział służbowy do Placówki I Linii w Brzeźnie. Nowy strażnik urodził się 31.10.1910 r. w Turowicach Grójeckich .W chwili przyjęcia do straży jego rodzice Jan i Marianna z.d. Korczuk nie żyli. Matka zmarła gdy miał 8 lat a ojciec rok później. Wójcik skończył trzy klasy publicznej szkoły powszechnej Nr 55 w Warszawie. Oraz w latach 1928/1929 dwie klasy szkoły dokształcającej zawodowej i uzyskał zawód ślusarza. Mieszkał na ul. Grójeckiej 18 w Warszawie. Pracował w hucie szkła po czym po 6 tygodniach podjął prace w fabryce motorów wodnych Perkun. Powołany do służby wojskowej trafił do szkoły podoficerskiej baonu mostowego ,w której przebywał od 11.01.1932 r. do 25.10.1932 r. w kompanii przepraw rzecznych Szkołę ukończył z 13 lokatą ( na 23 elewów) z wynikiem dobrym.25.11.1932 r. został starszym saperem. Dowódcą batalionu był mjr Monkiewicz. 25.06.1935 r. przeszedł badania lekarskie. Przysięgę złożył 02.07.1935 r.Jego przełożonym na placówce był st.str.Spych Marceli. Wójcik Wynajął mieszkanie u Gründemannowej. Pierwsze wrażenia w nowej pracy były dobre. Niestety jak grom z jasnego nieba spadał wiadomość ,że Wójcik był karany. Ustalono ,ze trzykrotnie był karany za kradzież, oszustwo i obelgi.01.12.1930 r. został skazany przez sąd grodzki w Warszawie na rok więzienia. Zachodzi pytanie dlaczego tą chuligańską przeszłość przegapiono. Wyjaśnienie chyba jest jedno ,tj. nienaganna opinia z wojska , która osłabiła czujność weryfikatorów i darowano sobie wnikliwsze dociekania.24.07.1935 r. kierownik Komisariatu SG Brzeźno asp. Chludziński otrzymał pismo nakazujące zwolnienie str. Wójcika ze służby. W związku z tym nakazał kierownikowi placówki st.str. Marcelemu Spichowi by Wójcik zameldował się w komisariacie. Spich poszedł do mieszkania ,które strażnik zajmował i przekazał tą wiadomość możliwe ,że nie wójcikowi a gospodyni. Wójcik pełnił służbę do godziny 11.00 po czym spotkał się z właścicielem stancji ,który prosił go o zapłacenie za wikt i strawę. Wójcik pieniędzy nie miał więc poszedł do kupca Zmudy Trzebiatowskiego i strażnika Franciszka Gendka prosić o pożyczenie 20 zł jednak , pomocy nie uzyskał. Wówczas poprosił gospodynię by przedłużyła mu spłatę do 1 – go sierpnia. Zamiast zgody usłyszał ,że po zjedzonym obiedzie ma zdać mundur i broń gdyż zostanie przeniesiony . Gospodyni Gründemanowa po obiedzie poszła do niego po talerze potem, Wójcik drzemał potem krzątała się w kuchni a jej syn Paweł robił roboty gospodarskie w polu .Wójcik gdy już był sam zdjął but z prawej nogi , broń przyłożył do głowy i palcem u nogi nacisnął język spustowy. Z okna wyleciały drobinki z sufitu. Strzał zelektryzował wszystkich , strażnik Trojanek był w tym czasie w piekarni ,która mieściła się w tym samym budynku w którym mieszkał Wójcik podbiegł syn gospodarzonej i razem wyważyli drzwi . Wócik leżał z opuszczonymi rękami ,ze skroni ciekła krew, ciało jego jeszcze drgało, umierał. Spodnie i bluza drelichowa leżały na pierzynie, ładownica i bagnet na podłodze i para butów oraz karabin „Mossin”. Także na podłodze między nogami leżał napisany 24.03.1935 r. list do siostry bez znaczka ,skarpetkę też miał siciągniętą. Wszędzie był makabryczny widok. Z rozszarpanej skroni trysnął mózg którego fragmenty były na ścianach, suficie łóżku i w innych zaskakujących miejscach. Trojanek udał się do komisariatu i o 13.05. złotym kierownikowi meldunek o wypadku. Wezwana została Policja Państwowa i prokuratura z Chojnic. Przy zwłokach strażnika zarządzono wartę gdyż zgromadził się już tłum ciekawskich. Pogrzeb odbył się w Brzeźnie pochowany został na miejscowym cmentarzu gdzie leży do dziś. Do następnej tragedii doszło w Brzeźnie 18.01.1939 r. kiedy to o godz. 16.50 zastrzelił się kierownik miejscowego Urzędu Celnego Władysław Korpolewski ( ur. 28.05.1893 r.) . Jako przyczynę tego desperackiego kroku podano załamanie nerwowe. Wiadomo także ,że pozostawił list tłumaczący swoją decyzję. Uchodził za fachowca w swojej dziedzinie. Żonaty był z Małgorzatą z.d. Lew Kiedrowska ur. w Brzeźnie Szlacheckim w 1894 r. c. Franciszka Józefa i Anny Lew Kiedrowskich.




                                              

© 2020 Straż Graniczna 1928 - 1939