Straż Graniczna 1928 - 1939 - Szpiedzy w Bytowie

       Na tropach szpiegów

       Historia ta choć prawdziwa nie jest znana nawet wytrawnym poszukiwaczom ciekawostek z przeszłości. Zaległa w archiwach Straży Granicznej, odkurzona po dziesięcioleciach warta jest przypomnienia, gdyż wpłynęła na życie kilku czołowych działaczy polonijnych w Powiecie Bytowskim przełomu lat 20 –tych i 30 – tych XX w. Na ślad tej historii można trafić jedynie w biografii Jana Bauera, gdzie przedstawiona jest jako prowokacja niemiecka. zdj.1 jan bauer. zdj. z pracy a.czechowicza

Zdj.1 Jan Bauer. Zdj. Z pracy A.Czechowicza

W składzie utworzonego w 1928 r. Inspektoratu Okręgowego Straży Granicznej nr 2, którego siedziba do 1931 mieściła się w Czersku, funkcjonował Inspektorat Graniczny nr 6 Kościerzyna. Do jego głównych zadań należało również inwigilowanie tzw. przedpola, czyli terenu nadgranicznego znajdującego się po stronie niemieckiej. W przedpolu tym znajdował się także Bytów.

Spotkanie przy granicy

13.02.1929 r. strażnik Lewandowski Władysław z komisariatu Sulęczyno wziął swój rower i w ubraniu cywilnym udał się w kierunku granicy z Niemcami, niespodziewanie spotkał jadącego konno w kierunku miejscowości Chościca (dziś gmina Parchowo, pow. Bytów, uprzednio pow. Kartuzy ) swego przełożonego, kierownika komisariatu – aspiranta Czesława Jareckiego. Lewandowski zatrzymał się, zszedł z roweru i zameldował aspirantowi, że w celach wywiadowczych udaje się do Niemiec i granicę zamierza przejść w Jamnie, powiedział, że wróci 16.02.1929 r. .Wskazał, że robi to legalnie, gdyż posiada przepustkę wystawioną przez Starostwo Powiatowe w Kartuzach, do czego jako mieszkaniec rejonu przygranicznego miał prawo. Aspirant odradzał mu i namawiał, by tego nie robił, argumentował swoje racje warunkami atmosferycznymi, jakie w tym czasie były (mróz, śnieg ) oraz tym, że po aferze z uznanym za zdrajcę byłym podkomisarzem Straży Granicznej Franciszkiem Kuligiem granica jest bardzo dobrze strzeżona (Kulig kilka miesięcy wstecz zbiegł do Niemiec. Otrzymał azyl i przebywał w Bytowie i okolicy). Ponieważ Lewandowski nie dał się przekonać, gdyż – jak twierdził – robił to już kilka razy, Jareckiemu pozostało jedynie ostrzec go, by pod żadnym pozorem nie robił notatek, po czym obaj się rozstali. Świadkiem tej rozmowy był towarzyszący Jareckiemu starszy przodownik SG Kujawski Władysław. Lewandowski pojechał w kierunku Urzędu Celnego Jamno, gdzie przekroczył granicę. Tak zaczął się szpiegowski epizod, który o mały włos nie sparaliżował miejscowych struktur Związku Polaków w Niemczech i mógł pogłębić napięte stosunki polsko - niemieckie.

Strażnik, który chciał zostać asem wywiadu

Kim był strażnik graniczny Władysław Lewandowski ? Urodził się 01.04.1893 r. w miejscowości Berkowo w województwie poznańskim. Ojciec Adalbert Lewandowski był robotnikiem, matka – Agnes była z domu Pasyńska. Jako poborowy został 13.10.1913 r. rutynowo wcielony do armii niemieckiej. Służba w niej okazała się ponadnormatywna, gdyż w czasie jej trwania wybuchła w 1914 r. wojna światowa zwana Wielką Wojną. Zdemobilizowany został w 1919 r. Powrócił do Polski i 13.10.1920 r. rozpoczął służbę w Wojsku Polskim, w którym służył, tak jak w niemieckim, w stopniu szeregowca. W 1922 roku złożył prośbę o przyjęcie do Straży Celnej, rozpatrzono ją pozytywnie. Został skierowany do Centralnej Szkoły Straży Celnej w Wieleniu, do której zgłosił się 16.01.1922 r., dzień później przyjęto go oficjalnie do Straży Celnej ( nadano mu nr służbowy 1997 ). Od tego dnia, tj. 17.01.1922 r., datowany jest początek jego służby w tej formacji. Początkowo był to półroczny okres próbny, który przypadł na czas nauki w szkole. Po jej ukończeniu powrócił na swój macierzysty posterunek Kamionka ( przydział od 31.01.1922 ), od 06.10.1922 r. służył w posterunku Bawernica (dziś część sołectwa Chośnica) kom. Sulęczyno. W opiniach, jakie pozostały, przedstawiany był jako człowiek inteligentny, gorliwy, dobry Polak. Wyróżnił się nawet szczególnie i 27.07.1927 otrzymał nagrodę pieniężną. W okresie transformacji Straży Celnej na Straż Graniczną złożył 30.08.1928 prośbę o przeklasyfikowanie (przeniesienie ) ze strażnika celnego na strażnika granicznego, co było raczej czynnością rutynową. Otrzymał nowy numer służbowy 2373.

Nie wiadomo, kiedy zaczęła się jego przygoda z wywiadem. Faktem jest, że podczas jednej  z inspekcji komisariatu przez komisję Inspektoratu Granicznego Nr 6 z Kościerzyny  w rozmowie z jego kierownikiem inspektorem SG Figlerem w obecności oficerów wywiadu SG zadeklarował się, że może przejść na drugą stronę, pochwalił się, iż zna organistę Wróbla  z Ugoszczy, u którego już był trzy razy. Możliwe, że wtedy podjęto decyzję, by został wywiadowcą SG.

Po drugiej stronie

Istnieją różne wersje tego, co robił Lewandowski po przekroczeniu granicy; jedna z nich – autorstwa wywiadowcy nr 236 z Lipusza – przesłana w formie meldunku dn.27.02.1929 r.    do oficera wywiadu IG Kościerzyna mówi, że Lewandowski miał się spotkać z Wróblem, Bauerem, Prądzyńskim, R-kiem i J-kiem „w oberży u Domagalskiego” w Bytowie.

zdj.2 organista z ugoszczy bernard wróbel. foto naji goche. 2

Zdj.2 Organista z Ugoszczy Bernard Wróbel. Foto Naji Goche. (2)

zdj.3 ks.robert pluta pradzyński.zdj.wł.k

Zdj.3 Ks.Robert Pluta Pradzyński.Zdj.wł.K.Perszewska.

zdj.4 w tym miejscu miała swoją siedzibę placówka dywan komisariatu sg lipusz

Zdj.4 W tym miejscu miała swoją siedzibę Placówka Dywan Komisariatu SG Lipusz

To spotkanie obserwować miał niemiecki tajniak. Potem miał przechwycić najmłodszego z nich, czyli kilkunastoletniego J-ka i zaprowadzić go na komisariat, gdzie młody J-k ponoć sypnął, co dało impuls do rozpoczęcia aresztowań. Według innych meldunków wywiadowczych również z komisariatów na Gochach, Lewandowski „chodził od domu do domu” i miał sporządzać notatki, które chował w ramę ( kierownicę) roweru. Natomiast wśród miejscowych rozeszła się plotka, że podając się za polskiego patriotę (urzędnika), był on na usługach tajnej policji i z J-kiem, i R-kiem z inspiracji Kuliga wywołali całą aferę szpiegowską. Nie ulega wątpliwości, że Lewandowski korzystał z pomocy J-ka i R-ka. Trudno jednak jednoznacznie określić, czy w ogóle mieli oni coś wspólnego z niemiecką policją i czy byli agentami. Szczególnie zastanawia J- k, który jakby szukał swego miejsca w życiu. Był zaadoptowanym sierotą o innym znanym na Kaszubach nazwisku rodowym . Nie miał pracy, uczył się polskiego na kursach językowych zorganizowanych przez Jana Bauera, był w młodzieżówce polskiej w Ugoszczy, mimo to uchodził za zgermanizowanego Polaka. Co do Lewandowskiego, to nawet wielce zasłużony dla ruchu polonijnego ks. Robert Pluta Prądzyński z Ugoszczy też był przekonany, że strażnik był agentem niemieckim. Podczas odpustu św. Józefa w Parchowie ksiądz Prądzyński przekazał miejscowemu policjantowi Konstantemu Wolskiemu widomość, że fikcją jest aresztowanie Lewandowskiego jako szpiega . Według tej relacji „J-k i R-k mieli utrzymywać kontakt z Kuligiem. Lewandowski jest na wolności i współpracuje także z Kuligiem”. To co dowiedział się od Prądzyńskiego policjant Wolski, spisał kierownik placówki Jamno, przodownik SG Jan Pacholczyk i w formie pisemnej zameldował swoim przełożonym w Kościerzynie (18.03.1929). Z przytoczonych relacji pewne jest to, że Lewandowski przybył do Bytowa w środę 13.02.1929 i to, że w Bytowie i Ugoszczy spotkał się ze wszystkimi wymienionym w meldunku wywiadowcy nr 236 z Lipusza. Tylko knajpa to chyba nie była. Faktem jest, że rozmawiał z ludźmi, a sposób w jaki to robił, powodował, że zaczęto go uważać za niemieckiego konfidenta, dlatego unikano przekazania mu informacji i niczego ważnego się nie dowiedział.

Natomiast Teodor Prądzyński i Jan Bauer jednoznacznie dali mu do zrozumienia, że sprawy organizacji niemieckich są im obce, a obchodzą ich tylko polskie organizacje kulturalno - oświatowe. Stąd powstała druga plotka o tym, że nie wiadomości a adresy rozmówców były schowane w rowerze. W Bytowie był do czwartku, tego dnia wyjechał do Ugoszczy, gdyż 15.02.1929 uczestniczył w miejscowym kościele w Drodze Krzyżowej. Był nadal nieostrożny, w rozmowach wypytywał o organizacje paramilitarne, o liczbę ich członków i posiadaną przez nie broń. Przenocowania jego odmówił T. Prądzyński, który zaczął się go bać. Zrobił to R-k lub J-ek. Niestety wszyscy, z którymi rozmawiał Lewandowski, zostali aresztowani, on także.

Aresztowania i śledztwo

Strażnik Lewandowski 16.02.1929 został zatrzymany. Wyprowadzono go ze skutymi do tyłu rękami. Wróbel aresztowany został, gdy leżał jeszcze w łóżku o godzinie 6.30. Zatrzymań dokonała bytowska tajna policja. Pozostałych aresztowali Landjägrzy 17.02.1919 w sposób manifestacyjny, niemal publicznie, na w drodze do kościoła. Już 18.02.1929 rozeszła się plotka, że Lewandowski jest wolny i chodzi po Bytowie.

Aresztowano razem 8 osób, z których obywatelem polskim był tylko Lewandowski, a pozostali obywatelami niemieckimi. Byli to Jan Bauer z Bytowa, Franciszek i Jan Wirkusowie z Czarnej Dąbrowy, R-k z Ugoszczy, Teofil Prądzyński, Bernard Wróbel z Ugoszczy i najmłodszy z nich J-k. Trzech: Jan Bauer, Teofil Prądzyński i Bernard Wróbel byli znanymi działaczami Związku Polaków w Niemczech. Pierwszy z nich był nauczycielem i kierownikiem Polskich Towarzystw Szkolnych na teren rejencji koszalińskiej i faktycznie dopiero „rozkręcał” swoją działalność. Na Ziemię Bytowską przybył w lipcu 1928 r. Na wieść o jego zatrzymaniu przyjechał do Bytowa ze Złotowa sekretarz V Dzielnicy ZPwN Izydor Maćkowicz, ale nie dostał zgody na widzenie. Opinię dobrego Polaka miał Teofil Prądzyński; ten miejscowy gospodarz był bardzo zdolnym człowiekiem, dzięki samozaparciu i pracowitości w samokształceniu posiadał znaczny zasób wiedzy ogólnej. Wśród bytowskich Kaszubów cieszył się wielką popularnością . Był lokalnym autorytetem założycielem miejscowej drużyny harcerskiej. Nic dziwnego, że wybrany został skarbnikiem (w źródłach konsularnych i Straży Granicznej widnieje, że był sekretarzem) Zw. Polaków w Niemczech na okręg bytowski, niestety został jednak z tego stanowiska zwolniony przez ks. dr Domańskiego. Powodem było to, że podczas jednego z niemieckich dochodzeń o szpiegostwo wypłynęło nazwisko Prądzyńskiego i, aby nie rzucać podejrzeń agenturalnych na cały Związek, ks. Domański podjął taką a nie inną decyzję. Jednak okazała się ona zbyt szybka, gdyż Prądzyńskiego nawet wtedy nie przesłuchano. On sam o niemieckich dochodzeniach dowiedział się, przebywając w Polsce i by nie mówiono, że uciekł, szybko powrócił do Ugoszczy, niestety w ZPwN pozostała przy nim „łatka” agenta polskiego wywiadu wojskowego tzw. II - ki. Podejrzewano, że swoje „trzy grosze” w jego zwolnienie z funkcji w bytowskim ZPwN wtrącił Izydor Maćkowicz, który ponoć w Prądzyńskim widział rywala zagrażającego jego pozycji w Związku. Jest faktem, że obaj się nie znosili. Inny zatrzymany, Bernard Wróbel, był współpracownikiem ks. Roberta Pluto Prądzyńskiego (ksiądz nie był krewnym Teofila) i miejscowym organistą, niezwykle aktywnym w działalności narodowej i kulturalnej; zaliczany jest do organizatorów koła ZPwN w Ugoszczy. Wszyscy aresztowani trafili do aresztu w Bytowie, gdzie traktowano ich źle. T. Prądzyński nabawił się „kataru żołądka i reumatyzmu”. Gdy został wraz z innymi przewieziony do więzienia w Słupsku, stan jego uległ pogorszeniu, trafił do szpitala, został nawet zaopatrzony sakramentami świętymi. Jedzenie w Słupsku było lepsze niż w Bytowie, tylko, że sposób jego podawania przypominał karmienie psów, gdyż chleb kazano przyjmować w zębami z rąk strażnika więziennego. Jeżeli chleb upadł na ziemię, aresztowany narażał się na wyzwiska. Śledztwo prowadził Gerichtsassessor Hübner z Bytowa. Prasa niemiecka rozpisywała się o wielkiej aferze szpiegowskiej Btower Anzeiger i Rummelsburger Zeitung podały, że aresztowania nastąpiły za zdradę stanu, o polskich szpiegach pisały także inne gazety.

Obrona

Oskarżeni przyjęli dość prostą linię obrony, gdyż twierdzili, że przynależą do organizacji sportowej, co nie jest zabronione. Odżegnywali się od Lewandowskiego, uznając go za współpracownika tajnej policji w Bytowie. Śledztwo bezwiednie potwierdziło, że Lewandowski nie wzbudzał zaufania środowiska polonijnego w Ugoszczy i Bytowie. Jego brak ostrożności wyostrzył czujność miejscowych Polaków, co spowodowało, że nie rozmawiano z nim na interesujące go tematy. Tylko Wróbel przekazał mu informację, że w Ugoszczy działa 80 - osobowy Kriegerverin*, który posiada 6 karabinów wojskowych .Gdy to potwierdził podczas śledztwa, sędzia spytał go, dlaczego to zrobił, na co Wróbel odpowiedział, że nie widział w tym nic groźnego, gdyż Lewandowski był urzędnikiem tajnej policji. Jan Bauer otrzymał zarzut świadomego ukrywania wiadomości, o których niezwłocznie miał powiadomić policję. Na pytanie sędziego śledczego dlaczego tego nie zrobił i dlaczego nie powiadomił policji o rozmowie z Lewandowskim, Bauer stwierdził, że całą sprawę Lewandowskiego uważa za inscenizację, która miała na celu usunięcie dzielniejszych Polaków z powiatu bytowskiego i że poza działalnością kulturalno - oświatową nie interesują go żadne inne kwestie. Młody J-k oskarżony został o przekroczenie dwóch paragrafów, jednak Niemcy nie mieli wobec aresztowanych ( oprócz Lewandowskiego ) konkretnych dowodów. Lewandowski był wielokrotnie konfrontowany. 22.02.1029 napisał list do leśniczego z Kamionki Krystka, w którym prosił o pieczę nad rzeczami osobistymi i mieszkaniem, przy czym o Straży Granicznej nic nie wspominał. Gdy pozostali zatrzymani siedzieli w celach, on wykorzystywany był do różnych prac, w tym do pracy w kuchni, co potwierdzało przekonanie innych , że był agentem.

Bronił ich adwokat Klosse z Bytowa, następnie zmieniono go na adwokata Niemca, ewangelika ze Słupska. Zaraz po tym wszystkich oprócz Lewandowskiego uniewinniono      i wypuszczono na wolność. Ostatni z zatrzymanych wyszli 30.04.1929 r. Przy zwolnieniu mówiono im, że Lewandowski jest nadal głównym podejrzanym w co raczej nie wierzono, uznając, że jednak jest niemieckim agentem.

29 lipca 1929 sąd w Berlinie skazał Władysława Lewandowskiego za szpiegostwo na rzecz Polski na 3 lata więzienia. W chwili ogłoszenia wyroku był on bardzo przygnębiony i, jak zauważono, wyglądał nie za dobrze , co mając na względzie opinie, jakie krążyły o nim na Kaszubach, raczej nie może dziwić. Ponoć dodatkowo obciążył go aresztowany 25.02.1929 niejaki C…la z Rekowa. Co ciekawe, mimo skazania i odsiadywania wyroku, rozpowszechniano o nim dalej plotki jako o niemieckim agencie - prowokatorze .

Wersja oficjalna

Gdy 16.02.1929 Lewandowski nie wrócił do domu, aspirant Jarecki poczuł niepokój. Pośpiesznie udał się do jego mieszkania w Kamionce i je przeszukał, nie stwierdził nic, co by świadczyło , że Lewandowski wywiózł do Niemiec coś ważnego. Z takim samym skutkiem przeszukał także jego rzeczy osobiste. Jednak zwlekał z zameldowaniem przełożonym o nieobecności swego podwładnego. Później argumentował to dość naiwnie, że nie dał rozkazu przejścia na drugą stronę, że to była jego własna inicjatywa, nie był pewny, czy przekroczył granicę, czy też posłuchał jego rady i tego nie zrobił.

Wiadomości o zatrzymaniu „jakiegoś osobnika agenta” dotarła do Polski dość szybko. Rozpętała się burza, meldunki i wyjaśnienia krążyły od posterunków poprzez komisariaty, inspektoraty aż do Ministerstwa Skarbu i odwrotnie. Na okoliczność zdarzenia przesłuchiwany był asp. Jarecki. Śledztwo prowadził oficer wywiadu SG asp. Żardecki.

Jego akcję oceniono w kraju realniej niż na Kaszubach. Przełożony Lewandowskiego, kierownik Inspektoratu Straży Granicznej Nr 6 Figler, dnia 01.03.1929 w meldunku  do Inspektoratu Okręgowego SG w Czersku napisał: „ Strażnik Lewandowski jako młody wywiadowca, ambitny, pragnął dostarczyć jakiekolwiek informacje z przedpola, gdzie miał znajomości i kilkakrotnie przekraczał w ubiegłym roku granicę”. Inspektor Figler stwierdził, że przeszedł granicę, gdyż był ufny w swe siły.

Początkowo przychylano się do opinii, że cała ta sprawa jest prowokacją zorganizowaną przez byłego podkomisarza SG Kuliga. Dopatrywano się także niemieckiego odwetu  za aresztowanie w Polsce posła Otto Ulitza** z Górnego Śląska. Co jest ciekawe, niemal   od razu odrzucono sugestie, że Lewandowski współpracował ze służbami niemieckimi. Przypadek Lewandowskiego omawiany był na odprawach i w różnego rodzaju meldunkach. Np. w kwietniu na odprawie kierowników komisariatów i oficerów sztabu w Inspektoracie Granicznym w Chojnicach, czy 28.06.1929 w meldunku Dunin - Wąsowicza do Komendanta SG w Warszawie. Wyłania się z nich oficjalny obraz tego zdarzenia:

- Lewandowski wziął urlop na żądanie,

- granicę przeszedł legalnie, przepustkę otrzymał ze Starostwa Kartuzy, podając jako powód odwiedzenie znajomych,

- wiedział o postanowieniu przekroczenia granicy jego przełożony – asp. Jarecki,

- wykonanie zadania podjął się samodzielnie, bez rozkazu,

- padł ofiarą prowokacji inspirowanej przez Kuliga.

Jednak w meldunku Dunin - Wąsowicza pojawiło się stwierdzenie, które każe wątpić            w samowolę strażnika, gdyż „ miał zebrać informacje o składnicach broni strzeleckich,         o których wyśledzenie prosił kierownik referatu „Ląd” w Gdańsku” Biorąc pod uwagę wspomnianą rozmowę z oficerami wywiadu podczas inspekcji w komisariacie oraz łagodny meldunek Figlera i niezastosowanie się do rozkazu przez Jareckiego, można sądzić,              że Lewandowskiemu dano dużą swobodę samodzielnego działania. Niestety nie szło to         w parze z doświadczeniem wywiadowczym; o tym, że był nieostrożny a nawet prowokacyjny mówią pisma Naczelnika Wydziału Zachodniego MSZ ( 12.06.1929), policji państwowej, Konsulatu RP w Szczecinie do MSZ ( 17.05.1929). Był też dyletancki, gdyż przekonując Bauera, naiwnie twierdził, że zbiera dane o

335206, organizacjach cywilno – wojskowych, gdyż są one potrzebne Polsce do argumentacji na forum Ligi Narodów. Zamiast zachęcić, wywołał nieufność. Z samowolą kłóci się także rozkaz Komendanta Głównego SG płk Gorzechowskiego z 04.10.1929 r., w którym uznano, że nieobecność na służbie strażnika Lewandowskiego spowodowana była względami politycznymi, otrzymał on 3 lata płatnego urlopu z zaliczeniem ich do ogólnej wysługi lat w Straży Granicznej. Za początek urlopu uznano dzień przekroczenia granicy 13.02.1929 r. ( Ldz.DSG 190/II/Tj/29 ).

zdj.5 dawny posterunek celny wygoda

Zdj.5 Zdj.5 Dawny posterunek celny Wygoda

                  

img 0501 img 0504 img 0513

         

Zdj. 6,7,8 Pozostałości linii granicznej w okolicach m.Wygoda i m.Skwierawy. Fot. Mieczysław Zamara ( na zdjęciach)

                                                                                                    Andrzej Szutowicz

*Kriegerverin organizacja skupiająca środowisko weteranów i rezerwistów mająca na celu kultywowanie pamięci, dbałość o pomniki, organizowanie pomocy dla kombatantów

**Otto Ulitz (1885 - 1972) w latach 1902-1920 policjant w Niemczech, działacz niemieckiej mniejszości narodowej w II RP .W latach 1918-1920 był członkiem Komitetu Plebiscytowego na Górnym Śląsku, poseł na Sejm Śląski I, II i III kadencji (1922−1935) z ramienia Deutsche Partei. W latach 1922-1939 był prezesem Volksbundu na Górnym Śląsku. Po wojnie aktywista ziomkostw niemieckich w Niemczech. Doktor honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego za "umacnianie niemczyzny na Górnym Śląsku" z 1932 Po Od 1933 nazista, anty-Polak i szpieg. od 1 listopada 1939 germanizator szkolnictwa śląskiego. Współpracownik Gestapo, sporządzał listy eksterminacyjne. Od lutego 1941 radca ministerialny w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych III Rzeszy. Po wojnie otrzymał od Rosjan 10 lat więzienia. W latach 1960-1964 prezes Ziomkostwa Górnośląskiego w RFN. Wyróżniony był Krzyżem Żelaznym I i II klasy oraz Złotą Odznaką NSDAP.

Źródła

Archiwum Akt Nowych Warszawa. Akta byłego Konsulatu RP w Szczecinie „Sytuacja ludności kaszubskiej oraz działalność polonijna w powiecie bytowskim w latach 1928 1930. Teczka Nr.68

- Pismo MSZ w Warszawie do Konsulatu RP w Szczecinie z 22.01.1929 ( dot. b.pkom.SG Kuliga)

- Pismo Konsulatu RP w Szczecinie do MSZ w Warszawie dnia 17.05.1929 ( dot. aresztowań w Ugoszczy )

- Pismo Konsulatu RP w Szczecinie do MSZ w Warszawie dnia 06.03.1929 ( dot. sprawy Lewandowskiego)

Archiwum Straży Granicznej Dokumenty personalne Władysława Lewandowskiego.

Archiwum Straży Granicznej. Meldunki sytuacyjne Inspektoratu Granicznego Kościerzyna sygn.189/234

-Meldunek sytuacyjny Nr 19 z 28.02.1929 ( meld. wywiadowcy 236 z Lipusza do of. wywiadu IG Kościerzyna )

-Zeznanie st. przodownika SG Wł. Kujawskiego z 24.02.1929 z przesłuchania przez of. wywiadu SG Żarneckiego.

Archiwum Straży Granicznej .Akta dochodzenia w sprawie aresztowania w Niemczech polskiego strażnika granicznego i innych osób narodowości polskiej pod zarzutem szpiegostwa. Syg.186/96

- meldunek strażnika Wośka Józefa z 28.02.1919

-Protokół przesłuchania asp. Jareckiego przez oficera wywiadu Inspektoratu Granicznego nr 6 , asp. Żarneckiego z 12.03.1919

-Meldunek Komendanta Wojewódzkiego Policji w Toruniu z 17.02.1929

-Pismo Konsulatu RP w Pile z 23.02.1929

- Meldunek przod. Pacholczyka Jana z 18.03.1929

-Meldunek strażnika Antoniego Rapiora Komisariat SG Brzeźno z 05.06.11929

- Rozkaz K-ta Gł SG z 04.10.1929

- Pismo Naczelnika Wydziału Zachodniego MSZ z 12.06.1929

- Meldunek Kierownika Pomorskiego Inspektoratu Okręgowego Straży Granicznej do Komendanta Gł. SG z dn.28.06.1929

-Protokół z odprawy kierowników komisariatów – oficerów sztabu IG Chojnice z 21.04.19




                                              

© 2020 Straż Graniczna 1928 - 1939